OK, Obejrzałem
Hobbita: Bitwa Pięciu Armii i niestety zgadzam się z malkontentami

Nie oczekiwałem nic a i tak się zawiodłem

Imponujące jest to, że pomimo natężenia akcji film jest wprost nudny.
6/10 i to tylko z sympatii do tego uniwersum.
BTW, rzuciła mi się w oczy pewna kwestia, nie jestem znawcą tolkienowskiego świata więc mam nadzieję, że jeżeli się mylę to ktoś mnie poprawi:
Pod koniec ojciec Legolasa mówi mu, żeby poszedł do Aragorna zwanego Obieżyświatem. We władcy pierścieni Aragorn ma na oka 40 lat, a akcja Hobbita dzieje się 60 lat przed Władcą Pierścieni. Gdzie w tym sens?