No i po Detektywie. Nie jestem jakimś serialowym wygą, ale czekałem na to zakończenie, głównie dla poznania losów bohaterów, a nie fabuły. No i dostałem. Nie jestem do końca usatysfakcjonowany, z kilku powodów. W teorii ciekawie, jest jakaś odwaga w pójściu taką drogą, to dotyczy całego serialu, choć mówią że dziś w telewizji można dużo pokazać i eksperymentować. Zwłaszcza będąc HBO. Gorzej z wykonaniem. Na pewno jest to zupełnie inne niż pierwsza część. Można powiedzieć, że rozłazi się bo scenarzysta się zgubił i jest to zwyczajnie słabe, ale widzę w tym też szerszy koncept. Większy naciska na bohaterów z ich problemami, a przy tym zderzenie ze ścianą w ich śledztwie, z mechanizmami polityki i władzy. Przy tym pierwsza seria to była prosta historia o poszukiwaniu mordercy, wyróżniała się aktorstwem i klimatem, rozczarowała zakończeniem. Taka konwencja. Jest zawsze jakiś jeden zły człowiek. Tutaj też, ale to w zasadzie bez znaczenia.
Wrzucę w spoiler, ale bez konkretów tego odcinka, raczej ogólne podsumowanie.
(Wszystko kończy się w przewidywalny sposób, ale też dziwny, patetyczny, dość typowy dla tej marki. Przy tym może trochę śmiesznie czy też w stylu "Serio, WTF?". Myślę, że jeśli już tak musiało być to mogli pokazać to inaczej. Problemem też są dialogi. Naprawdę ta seria potrafiła raz za razem wpaść ze świetnych rozmów do linijek rodem z telenoweli. Pewna scena w tym odcinku to mistrzostwo świata tego drugiego, już nawet widziałem gifa który dla niektórych świetnie podsumowuje cały serial. Cała ta konspiracja zostaje zamknięta trochę po macoszemu, bo serial ma w tytule "prawdziwych detektywów". Było dużo o ich problemach, było to całkiem zajmujące, musiały też być konsekwencje i rozliczenia. Nastawili się bardziej na to, trochę w stylu kryminału noir. Trudno powiedzieć kto jest dobry i zły, kto ma rację i nie wiemy kto wygrał, mimo wszystko. )