Godzilla 2 - ok, jest lepiej niż w 2014...ale to żadne osiągnięcie. Walk potworów jest więcej, ale to nadal nie to sam co w japońskich klasykach, choć już prawie. Na plus liczę liczne odwołania do motywów z klasyków właśnie (tlen-niszczyciel, bliźniaczki związane z Mothrą). Ten film nadal jest głupi i nie chodzi tylko o luźne podejście do fizyki, zwłaszcza czasu (w zasadzie wszystko ma zdolność szybkiej podróży, łącznie z ludźmi), ale też o idiotyczne zachowania postaci, które mają się przysłużyć źle pojętemu dramatyzmowi (np. lądowanie między nogami walczących ze sobą potworów, a potem szok, że każda sekunda grozi stratowaniem). Wojsko nadal wali w kolosalne bestie z broni palnej i rakiet powietrze-powietrze (a myśliwiec to nie czołg przecież), nikt nie próbuj przypierdolić Tomahawkiem czy zrzucić bomby typu GBU-28 (do rozwalania bunkrów) jak w japońskiej Godzilli z 2016. Ale przynajmniej jest Gidorah. Zgadzam się z krytykami - tempo narracji jest mocno kulawe. Nie zgadza się z widzami - tak jak napisałem wcześniej: nadal za mało walk potworów, no ale jest i tak znacznie lepiej niż było, za to nadal jest za dużo czasu poświęconego dętym ludzki dramatom, które nikogo.
Do obejrzenia, nieco się zrehabilitowali i nie czułem, że z każdą minutą seansu robię się coraz głupszy (tylko wraz z każdym kwadransem, więc jest zmiana in plus).