Blade Runner 2049 - drugi raz, tym razem na spokojnie, w domu, korzystajac z 5 dni wolnego w koncu udalo mi sie wygospodarowac wieczor tak, zeby obejrzec to od poczatku do konca bez przerywania

I podobalo mi sie chyba nawet bardziej niz za pierwszym razem w kinie. Mam sporo rozkmin, szczegolnie dotyczacych relacji K z Joi - przy drugim podejsciu fajnie widac ta zero-jedynkowosc tej postaci.
Najgorsze jednak jest co innego - wychodzac z kina bylem pewien ze Deckard to replikant. Teraz juz takiej pewnosci nie mam - damn you Villeneuve, ewentualnie Ford, bo wydaje mi sie, ze scenariusz byl pisany tak, zeby jednak Deckard byl replikantem, ale przez to jak ta postac jest pokazana na ekranie zaczynam miec watpliwosci.
Jeszcze slowo o wydaniu Blu Ray - troche szkoda, ze oprocz dodatkow w postaci tych filmikow krotkometrazowych i "Designing Of" zabraklo jakiegos komentarza rezysera. Wolalbym to niz dubbing rosyjski, somalijski, norweski i chinski - nie ma o tym slowa na pudelku, ale przelecenie przez opcje sprawilo ze mialem ogromne WTF w glowie. Szczegolnie ten somalijski dubbing mnie rozwalil. Jakosc obrazu wzorcowa, pewnie kupie wydanie 4K w przyszlosci, a dzwiek w sluchawkach brzmial lepiej niz w kinie i jednak zmieniam zdanie co do muzyki, bo fajnie mi to sie zgralo z obrazem. Dolaczony kod na Ultraviolet jest nic nie wart, bo BR2049 w tej usludze jest w 720p i z tragicznym bitrate - calosc zajmuje 890MB bodajze, podczas gdy John Wick w tej samej usludze jest w 1080p i zajmuje 1.3GB... a jest prawie dwukrotnie krotszym filmem - troche zenada.