Jednak udało mi się wczoraj wybrać na przedpremierowy seans "Baby Driver". Nie będę go oceniał jako fan reżysera, którego wiele osób uwielbia po Shaun of the Dead, Hot Fuzz czy Scott Pilgrim vs the world. Widziałem tylko ten drugi, uważam za okropny, Scotta mam na liście, jakoś o nim zapomniałem. Baby Driver to na pewno największy w skali film tego twórcy, z dwoma zdobywcami Oscarów - Kevinem Spacey i Jamie Foxxem. Od razu napiszę, że obaj Panowie sprawdzają się bardzo dobrze, zwłaszcza ten drugi ma dość komiczną rolę. Spacey niejako gra siebie, a więc odrobinę złowieszczego i cynicznego szefa, który ma dobrą gadkę, ale to są role w których go lubię, facet ma charyzmę. Poza tym Jon Hamm i główny bohater - Ansel Elgort, znany z Gwiazd naszych wina i trylogii Niezgodna itd. Jego postać jest ciekawie pomyślana, nie mówi dużo, ma swoje dziwactwa i zabawne detale, zwłaszcza okulary.
Jak sama nazwa wskazuje i jak można się domyślać, film stoi pościgami samochodowymi. Te są bardzo w porządku, wszystko kręcone na żywo, bez żadnych CGI i zielonych ekranów, ale też nie jest to żadna ekstraklasa w tej materii. Nie używają zbyt fascynujących samochodów, ale to ma sens w danych sytuacjach, nie są to długie pościgi, za to jest ich kilka. To nie są szybcy i wściekli, nie chodzi tu u samo ściganie się. Na pewno te sceny dają dużo rozrywki, przede wszystkim dzięki montażowi i muzyce. To właśnie muzyka jest głównym ficzerem tego filmu, czego się nie spodziewałem. Ona wszystko spaja i jest czynnym bohaterem, a nie tylko gdzieś tam leci w tle. Nasz człowiek non stop ma słuchawki w uszach, ustawia sobie specjalne piosenki na dany pościg i różne inne sytuacje, robi remiksy, nagrywa otoczenie i to wszystko pojawia się na soundtracku - domyślam się, że ktoś musiał specjalnie nagrać te unikatowe kawałki dla filmu i tak to zmontować, nie wczytywałem się w listę. Poza tym jest oczywiście bardzo dużo innych utworów z różnych gatunków, dość zaskakujący miks. Reggae, funk, rock, rap, jakieś ballady. Trudno to wszystko spamiętać. Muzyki jest naprawdę mnóstwo i myślę, że każdemu ten dobór się spodoba, w mniejszym czy większym stopniu.
Fabuła nie jest w żaden sposób oryginalna czy wyjątkowa - takie historie już były, jest wiele inspiracji - ale to te postacie, humor, muzyka i warstwa wizualna sprawiają, że ten film robi naprawdę świetne wrażenie i doskonale się go ogląda, nie ma nudy. Ja bawiłem się bardzo dobrze, lubię takie rzeczy, nie jest to jakaś przegięta parodia kina akcji. Jest trochę brutalny, krew się leje. Krytycy i widzowie zgodnie oceniają go bardzo wysoko, średnie ponad 8, prawie 9. Ja również wystawiłem tę drugą ocenę, a więc 9/10.