Z tych które zrobiłem, to większość prowadziła do walki z jakimś facetem, albo grupą facetów... Zagadujesz do NPC, on mówi, że ktoś coś mu zabrał i można owego delikwenta znaleźć tam, a tam. Biegniesz, gadasz, klepiesz po mordzie i wracasz do zlecającego. Humor przejawia się w dialogach, albo absurdalności sytuacji, ale wszystko jest do siebie podobne. Wiedźmin to to nie jest.

Z tym że takie sidestories się robi w parę minut, dlatego nie męczą za bardzo. Raz mi się zaczęły nudzić, bo zacząłem jak głupi robić wszystkie wykrzykniki na mapie i dosłownie na kilka godzin wstrzymałem wątek główny.
Sam wątek główny jest super i jest jedną z najlepszych historii jakie poznałem w grach w tym roku. Te nowe cutscenki też są ładne, jak na japoński remaster starej japońskiej gry.
