dla mnie głębszy rys fabularny.
Żebyś czasem za głęboko nie rysował tej fabuły, bo się przebijesz na wylot

W Uncharted nie ma miejsca na kino moralnego niepokoju, to nie tego rodzaju historia. Pogłębianie znanych od lat, dwuwymiarowych postaci stworzy jedynie efekt karykatury. Pisałem już kiedyś o tym w wątku filmowym, ale Nathan Drake nie jest postacią dynamiczną, nie rozwija się. Nie oznacza to niczego złego, to po prostu typ postaci. Wiemy czego się po nim spodziewać i dlatego chcemy go oglądać. Nie lubimy, kiedy zmienia się, ponieważ nie jest wtedy sobą. To nie są moje przemyślenia z dupy, tylko rzeczy podręcznikowe, których uczysz się na scenopisarskich studiach. I każdy scenarzysta o tym wie.
Nie oznacza to oczywiście, że postać będzie zawsze dokładnie taka sama. Nie, chodzi tu o pewne podstawowe założenia, cechy i charakter. Bond nigdy nie będzie grubą fleją. Spiderman nie będzie nudnym cepem w stylu Clarka Kenta. I podobnie będzie z Drejkiem. On musi pozostać sympatycznym sowizdrzałem, bo inaczej nie będzie sobą. Nadawanie mu mroczniejszych cech czy objawów refleksji wypada fałszywie, no bo to nie jest Drake. Tak jak powiedział Nathan Fillion - "on by tak nie zrobił". I na tym właśnie polega budowanie postaci.
pozdr