W jednym z ostatnich wpiskow na blogu Polygamii jest watek trwonienia gier w czasie lez... to znaczy TFU!* na odwrot.
Yyy... Nie wiem co powiedziec, tu nie chodzi juz nawet o granie <maczosa> ani brak odwagi by przyznac sie do lez, ale... KOLEDZY, sa granice, ten swiat jest powaznie chory, bananowa mlodziez jest gorsza niz myslalem.
Ja rozumiem film, gdzie graja prawdziwi ludzie, sa emocje, sa wrazenia... czy dajmy na to jakas ksiazka, gdy sie bylo mlodym i czulym na zlo czlowiekiem, ale w GRACH?
Przeciez, panowie, tego swiata, w ktorym gracie nie ma. Sa kreski, siatki 3D postaci z nalozonymi teksturami... plakac z powodu smierci niebieskiego smoka???
Ja przepraszam, ale ja dziekuje.