Kurde, czym dalej w las (nomen omen) tym lepiej. Na pierwszym postoju (w tak zwanym sanktuarium, ale nie maryjnym, po prostu tam nic nas nie atakuje) mamy pierwszą okazję porozmawiania z naszą drużyną. Zarezerwujcie sobie na to trochę czasu, bo jest mała nowela do przeczytania.

Bardzo fajny jest też jeden moment, gdy możemy niejako podebrać npc do swojej drużyny z innej.

Niestety z walką zejdę chyba poziom niżej niż jestem (ale tylko jeśli chodzi o moc i ilość hp przeciwników - jest osobne ustawienie dla ilości skilli, które używają), bo gra ma ten sam dynks, który mi się nie podobał nigdy w D&D. Drużyna z czarodziejem na pokładzie, to drużyna, która z bani ma przewagę. Tak od razu. Wczoraj miałem walkę z ekipą w której było 3 wojowników, szaman, wizard i bard. U mnie jest wojowniczka, rabarbaria (barb w postaci żeńskiej

), kleryk, bardka i mój złodziej. Jak pierdonęli zaklęciami w pierwszej rundzie, to mi wyłaczyli wojowników i kleryka. Szaman do oporu puszczał ogień z ryja, a wizard na obszar założyła spella, który unieruchomił mi ekipę i co rundę walił taki dmg, że wczytałem save. Trochę żałuję, że jako klasy nie wziąłem maga, bo na razie żadnego nie spotkałem i tego mi brakuje w ekipie. Bard może też rozwijać się w umiejętnościach złodziejskich. Tu trochę zjebałem, ale nie chce mi się zaczynać od nowa - to też jeden z syndromów Baldur's Gate. Jak już zrobisz Kopalnie Nashkel, to nie chce się zaczynać od nowa i brniesz z tym co masz.
Na razie jestem zachwycony niemalże wszystkim.
Podbiłem rozdzielczość do 1440p i jest lepiej. A chodzi tak samo.