Skończyłem The Ballad of Gay Tony.
Wspaniały dodatek. Wszystko jest spójne i wciągające - postać Luisa, Tony, fabuła, scenki, gadki, MUZYKA(!), klimat, spadochrony, dodatkowe postacie (Yusuf rządzi). Gra nie jest rozwlekła, dzięki czemu całość grałem na luzie, z zainteresowaniem, nie czując, że muszę robić jakieś durne, rozwlekające grę misje (patrz Niko).
Postać Luisa jest najfajniejsza - harleyowcy z TLaDa mi się zupełnie nie podobali, a fabuła Niko była trochę sztampowawa (rusek wysiada i od razu zaczyna mordować na potęgę). Luis ma cel, są kluby, jakoś to ma więcej sensu.
Niektóre misje są widowiskowe, skakanie na spadochronie jest świetne, tańce są świetne, nowe bronie są świetne. Rewelacyjnie poprawili gameplay dzięki checkpointom podczas misji - koniec z dłużyznami, frustracją w przypadku śmierci i nerwami - czysta zabawa.
Finał ciutkę rozczarowuje, ale całość to najbardziej kompletne doświadczenie z serii GTA. Tutaj po raz pierwszy poczułem genialność tej produkcji.
Tak jak w GTA IV słuchałem radia VIBE, a w TLaD radia "Vice CIty" (na siłę trochę, bo te metalowe kawałki krzywdzą moje uszy), to w TBoGT idealnie pasuje muzyka klubowa z radia K109 - musowo jej słuchajcie.
W achievach przegięli - punkty za zrobienie misji na 80%/100% są głupie i wymagają powtórnego przejścia misji - bez sensu, bo psują obraz gry - zamiast delektować się fabułą gramy na jakieś cele. Nie będę ich robił. Pozostałe są ok.
Ogólnie w pełni zasłużone 10/10 - dawno się tak dobrze nie bawiłem. (dla porównania z perspektywy czasu oceniam GTA IV na 8/10, a TLaD na 7/10).
Czekam bardzo na kolejną część - niech tylko wykorzystuje te patenty, które poznaliśmy dzięki Luisowi (zwłaszcza checkpointy).